A tak na poważnie - zacytuję tutaj dwie wypowiedzi vinylomaniaków:
Krzyś-pl
" woda (ciepla)
"Ludwik" (płyn do naczyn) NIE mydlo bo zostawia plamy
gąbka (delikatna taka od bobasa
potem wycierasz, jakas delikatna szmatka
TYLKO nie wycieraj labela bo literki zejda
poprostu sam wyschnie,
i kilkakrotnie przesluchujesz plyte a przy okazji czyscisz igle ktora wybiera namoczony kurz.
Wiecej na ten temat wie Rafalo, on jest specjalista od czyszczenia ja osobiscie sie przekonalem "
Rafalo
"Ten temat z ciepłą wodą i ludwikiem to stary sposób DJów na emeryturze. Kiedys w Polsce nie było środków takich jak dzis.
A letnia woda z ludwikiem (nazwa domyslna dla plynu do naczyn) swietnie wyplukuje kurz zmieszany z tłuszczem z rąk.
Jednak tak umyta płyta jest naelektryzowana i dość znacznie.
Ja używam od czasu do czasu pianki do czyszczenia plastikowych obudów, która zawiera jednocześnie środek antystatyczny. Bardzo dobrze sprawdza się pianka firmy Ambersil. Ale jest dwukrotnie droższa od innych podobnych produktów. Do tego potrzebna jest jakas niepyląca włóczka, bardzo miękka lub bardzo miękki papier - np chusteczka higieniczna.
Potem płytę odgrywam kilkukrotnie aby igła wybrała z rowków ten cały zmiękczony brud. Najlepiej uzywać jest jakiejś starej igły, której niezbyt szkoda, bo jednak igła sie niszczy od takiego syfu.
To wszystko to domowe sposoby, jednak dość skuteczne, no i zaoszczędzają masę czasu na manualne czyszczenie cyfrowe.
Na koniec warto płytę przetrzeć płynem antystatycznym do winyli, który jest łatwo zdobyć i kosztuje w granicach 30-40 zł za 200 ml.
Dopiero po tych wszystkich zabiegach zrywam winylka, ktorego potem po obrobce cyfrowej wypalam sobie na CD-r.
Są jednak profesjonalne systemy czyszczące, które widzieliśmy razem z Krzysiem_PL, ale ceny zaczynją się od 2500 zł. Technika czyszczenia winyli na tych urządzeniach jest imponująca, ale wole za 2500 pojechać na wycieczke zagramaniczną "