Uff, prawie 3 godziny ślęczenia!...Teraz dopiero widzę jaki to ciężki chleb....
Oto poprawiona wersja, gdyby ktoś miał jakieś propozycje na ulepszenie, to bardzo zapraszam!
P: Kiedy zaczęliście tworzyć muzykę jako "The Twins" i jak do tego doszło ?
SVEN:
Znaliśmy się z Ronnym jeszcze z czasów szkolnych, gdzie tworzyliśmy muzykę w różnych zespołach. Po ukończeniu szkoły zaczęliśmy grać razem w jednym zespole, jednak nie byliśmy całkowicie zadowoleni, gdyż nasza ówczesna muzyka nie była "na czasie". Po rozwiązaniu tego zespołu pomyśleliśmy, że musimy wreszcie zacząć tworzyć muzykę, która nas zawsze poruszała.Na początku lat 80-tych ukształtował się nurt "new-romantic" - to było to, co nas zawsze fascynowało i co chcielismy robić! W new-romantic bardzo ważne były instrumenty elektroniczne, syntezatory itp. Kolejnym logicznym krokiem było więc dla nas założenie "The Twins".
P: Skąd się wzięła nazwa "The Twins" ?
RONNY: Naszym założeniem było, aby wszystko robić samodzielnie - samemu komponować, pisać teksty, grać na instrumentach, miksować i nagrywać w studio. W tamtych czasach taka koncepcja nie była popularna, więc myśleliśmy, że to będzie wyjątkowy przypadek. Potrzebowaliśmy zatem nazwy, która tę naszą samodzielność i wyjątkowość odpowiednio scharakteryzuje.Kiedyś przyszedłem z propozycją nazwy naszego zespołu - "The Twins", a Sven uznał ją za bardzo dobrą i odpowiednią dla nas.
P: Jakich muzycznych idoli mieliście w tamtych czasach ?
SVEN: Gary Numan był właściwie tym, który nam się najbardziej podobał, bo miał własny, niepowtarzalny styl. Poza tym podobały nam się: O.M.D., Ultravox, a także początkowy styl Depeche Mode.
P: Jak wtedy tworzyliście swoje utwory i czy pracujecie dziś tak samo ?
RONNY: Na początku naszej działalności komponowaliśmy swoje utwory razem, we dwójkę. Bardzo dużo eksperymentowaliśmy, gdyż sami jeszcze do końca nie wiedzieliśmy, w jakim iść kierunku. Podczas nagrywania drugiego longplaya każdy z nas miał już swoje własne małe studio, gdzie mógł eksperymentować i nagrywać swoje pomysły. Potem wspólnie nadawaliśmy wszystkiemu ostateczną formę. W zasadzie do dziś pracujemy tak samo.
P: Czy od początku Wasza muzyka odnosiła sukcesy ?
SVEN: Nasz pierwszy maxi-singlowy przebój "Desert Place" pojawił się w krótkiej wersji już na albumie "Passion Factory". Gdy zdecydowaliśmy się wydać go potem właśnie na maxi-singlu, utwór stał się prawdziwym dyskotekowym hitem. Odnieślismy więc sukces dzięki dyskotekom.
P: W jakim kraju mieliście najwieksze powodzenie ?
RONNY: Jakoś tak wyszło, że w przeciwieństwie do naszych albumów, single były utrzymane bardziej w klimacie "pop". Jednak ogólnie nasz styl był porównywany z "italo-disco", i to właśnie włoskie media jako pierwsze nas zauważyły. W ciągu 18 miesięcy mieliśmy we Włoszech 3 Top Hity! Wkrótce zdobyliśmy też popularność w rodzimych Niemczech, gdzie pierwszym dużym przebojem okazał się "Ballet Dancer". Potem przyszły inne kraje, gdzie zdobyliśmy popularność.
P: W tamtych czasach śpiewanie (przez niemieckich wykonawców) po angielsku było nietypowe, dlaczego nie śpiewaliście po niemiecku ?
RONNY: Tak, wtedy istotnie panował trend "Neue Duetsche Welle" i wszyscy niemieccy wykonawcy śpiewali po niemiecku. My jednak chcieliśmy byc popularni również poza granicami swego kraju. Uważaliśmy też, że angielskie teksty lepiej pasują do naszej muzyki, postanowiliśmy więc spiewać po angielsku.
P: Czy te angielskie teksty pisaliście sami?
SVEN: Teksty do pierwszego albumy pisaliśmy całkowicie sami, choć niektóre najpierw po niemiecku. Następnie dawaliśmy je do przetłumaczenia na angielski. Przez przypadek poznalismy wtedy Tima Dowdall'a . Jego tłumaczenia od początku nam się spodobały, i zaczęlismy ze sobą współpracować. Nasi fani w USA, Kanadzie i Anglii też są zdania, że to była dobra decyzja.
P: Jak wygladały Wasze pierwsze koncerty na żywo i czy występowaliście tylko we dwójkę ?
SVEN: Jako mały, 2-osobowy zespół nie byliśmy wtedy zbyt dobrze przygotowani do wystepów na żywo. Po sukcesie nagrania "Desert Place" pojawili się u nas od razu różni organizatorzy i właściciele dyskotek. Musielismy się na coś zdecydować. Na początku występowaliśmy tylko w małych dyskotekach, więc wystarczało nas dwóch. Muzyka leciała z taśmy. Po jakimś czasie doszliśmy do wniosku, ze trudno jest robić dobry show tylko we dwójkę. Poza tym, mieliśmy już dużo propozycji na prawdziwe, duże koncerty. Stworzyliśmy zatem zespół z dwoma klawiszowcami, perkusistą, saksofonistą, i dwiema chórzystkami. Dopiero wtedy mogliśmy dawać porządne koncerty w odpowiedniej oprawie.
P: Czy występowaliście też w NRD ?
SVEN: W połowie lat 80-tych odbywaliśmy tournee po państwach wschodniej Europy, zwłaszcza na Węgrzech i w Związku Radzieckim. Na koncerty na Węgrzech przyjeżdzało dużo fanów z NRD. Nie staraliśmy się jednak jakoś specjalnie o występ w NRD, choć chętnie byśmy tam zagrali. Zawsze jednak było to utrudniane przez Służby Specjalne.
P: Dlaczego obecnie tak rzadko koncertujecie? Czy macie w planach częstsze występy?
RONNY: Chętnie koncertowalibysmy znacznie częściej, ale osoby należące do zespołu mają dużo innych zajęć.W planach na następne miesiące mamy jednak występy na żywo.
P: Pod koniec lat 80-tych prawie nic o Was nie było już słychać, dlaczego ?
SVEN: W tym czasie istnieliśmy już prawie 10 lat. Razem wiele przeżylismy, mieliśmy swoje wzloty i upadki. Przyszedł czas, kiedy się po prostu "wypompowaliśmy"...Każdy z nas troszczył się wtedy o własne interesy, jak np. studio i produkcję innych wykonawców. Ten okres był dla nas również bardzo ważny.
P: Jak doszło do Waszego powrotu ?
RONNY: Mieliśmy prawie 3 lata przerwy. W tym czasie chodziło nam po głowie, aby "odkurzyć" stare kawałki jako remixy. Nasza wytwórnia zafascynowała się tym pomysłem, zatem od razu zabraliśmy się do pracy. Po 4-ech miesiącach album "Classic remixed" był gotowy, a jego wielkie powodzenie nawet nas trochę zaskoczyło.
P: Zdobyliście zatem "automatycznie" młodszych fanów ?
SVEN: Nagrywając "Classic Remixed" , spodziewaliśmy się, że będzie on interesował tylko naszych starych fanów. Byliśmy bardzo zdziwieni, że nabywcami naszej płyty okazali się nie tylko starzy fani, ale i młodzi ludzie należący już do nowej generacji.
P: Czy do swoich piosenek kręciliście też teledyski ?
RONNY: Prawie do każdego singla nakręciliśmy teledysk. Jednak przez to, że kiedyś nie było zbyt wielu kanałów, które nadawały teledyski - rzadko można było zobaczyć nasze klipy.Od niedawna mamy jednak w naszym fan-klubie kasetę video ze wszystkimi teledyskami oraz niektórymi koncertami.
P: W jakim kierunku będzie się rozwijała Wasza muzyka w przyszłości? Czy macie w planach zbliżyć sie w stronę techno ?
RONNY: Jako "The Twins" juz dawno wypracowaliśmy swój styl, choć w pewnym sensie aktualne trendy zawsze miały jakiś wpływ na nasze utwory. W przyszłości pozostaniemy wierni swojemu stylowi, choć na pewno czasami da się zauważyć jakieś nowoczesne elementy w naszych nagraniach.
P: Wasze starsze płyty też są dostępne na rynku muzycznym. Jak do tego doszło?
RONNY: Całkiem prosto! Nacisk ze strony naszych fanów był coraz większy, więc zabiegaliśmy bardzo intensywnie, aby nasza wytwórnia płytowa wydała chociaż część starych albumów. Ze względu na inne cele, reedycja tych płyt nie wchodziła jednak w grę. Wzięlismy wobec tego wszystko we własne ręce, oczywiście za zgodą wytwórni Hansa/Ariola.
P: Które to są płyty ?
SVEN: Ponieważ kiedyś wszelkie Club Mixy, Remixy i wersje Maxi ukazywały się tylko na winylach, pomyśleliśmy, że dobrym pomysłem byłoby wydanie ich na CD. Wtedy też wydaliśmy płytę "12 inch Classic" - album zawierający 12 naszych najlepszych maxi-singli. Na początku 1995r ukazały się ponadto reedycje CD naszych pierwszych czterech longplay'ów .
P: Czy jeszcze jakieś maxi-single lub longplaye ukażą się w remiksach?
SVEN: Nie. Większośc naszych fanów chciała wydania reedycji wersji oryginalnych. Poza tym, nasze pierwsze dwie płyty,
"Passion Factory" i "Modern Lifestyle" nigdy nie wyszły na CD , dlatego też nasi fani bardzo chcieli mieć te dwa albumy w wersjach oryginalnych na CD.