Psie kupy na trawnikach i chodnikach....

Widok rzeczywiście jest odrażający kiedy się tylko śnieg stopi. Tak samo jak w 'Dniu świra'  Pamiętam, że w tym roku po zimie w Teleekspresie o tym mówili. A i tak wszyscy mają to gdzieś i chyba takimi widokami będziemy musieli się raczyć niestety.
Pozostaje tylko oglądać podeszwy od butów nim się wejdzie do domu  

Temat zawsze na czasie. Tutaj gdzie ja mieszkam niby ze spółdzielni popostawiali specjalne pojemniki z wymalowanymi pieskami na ich odchody. Rozumiem, że są sytuacje, gdzie taki pies mały czy duży jest wręcz wskazany dla osoby niedowidzącej czy ociemniałej, nawet jakiejś samotnie mieszkającej i niepełnosprawnej ruchowo bez względu na to czy mieszka ona na wsi czy w mieście, ale nie rozumiem ludzi w mieście zdrowych. Mieszkają na dodatek w bloku na 3-4 piętrze, albo wyżej jeszcze w wieżowcu i trzymają np. boksera, wilczura. Mając pod nosem taki pojemnik, nie wyjdą wcześniej z czworonożnym przyjacielem na dwór, kiedy chce się jemu trochę tylko w biegu, jak już stwożenie biegnie i sika po klatce schodowej i po schodach. A potem ktoś inny, kto nie ma np. psa, musi to posprzątać, zamiast ten pan czy pani pieska.  Bardzo lubię zwierzęta, ale uważam, że czym większa rasa psa tym bardziej nadaje się on na wiejsce warunki. Taki duży pies wiadomo potrzebuje ruchu w biegu, wyszczekać się, a w bloku mieszkanie do tego jeszcze być może kawalerka, to katusze dla takiego stworzenia. Na przeciwko w bloku na 2 piętrze trzymają sukę z tych dyżych ras. Jak nieraz wypuszczą ją na balkon z jednej strony szkoda mi psiny, z drugiej irytuje mnie, bo szczekać jej nie wolno. Jak zaszczeka zaraz biją ją  albo krzyczą na nią. Nie widzę również, aby często wyprowadzali ją na spacery, przeważnie załatwia swoje potrzeby na balkonie. Co jeszcze mnie na ten temat denerwuje? To, że ktoś, kto ma pieska bez względu jaką ma wielkość, zamiast wyprowadzić go za blokowiska, na pewno znalazłoby się takie miejsce odpowiednie, to przychodzi np. pod mój balkon, kiedy ja siedzę i próbuję zaczerpnąć świeżego powietrza, a jego pupil tóż pod moim nosem się załatwia. Uważam to już ze strony co do po, niektórych ludzi za brak kultury osobistej. Może mój post zbulwersuje tu Kogoś z Was, ale niestety taka jest rzeczywistość. I człowiek chociaż nie wiem jaki byłby w tej kwestii wyrozumiały, bezkonfliktowy... to nieraz go coś ponosi. Rozumiem Ciebie Solo.
Pozdrawiam i jak ktoś czyta to co napisałam, a ma pieska w domu, proszę niech się zastanowi czy robiąc swojemu pupilowi na skróty wygodę, nie krzywdzi w ten sposób swojego sąsiada?

Cześć Solo
Odpowiem Ci na pytanie...czy istnieje taki przepis w prawie ? Może w prawie nie istnieje ale istnieje regulamin, u nas taki wystosowała spółdzielnia mieszkaniowa naszego osiedla. Mówi on o tym, ze psa trzeba wyprowadzac na smyczy i w kagancu z dala od zabudowan i miejsc licznie uczęszczanych przez ludzi. Wiem że niejednokrotnie mieszkancy naszego osiedla wnosili skargi na włascicieli psów, na których grzeczne sąsiedzkie zwrócenie uwagi na nieodpowiednie prowadzenie psa nie robiło żadnego wrażenia. Jeśli upomnienia spółdzielni a następnie dzielnicowego nie przynosiło skutków taki delikwent zostawał ukarany grzywną.
Mam to szczęscie ze mieszkam na krańcu miasta, za moim osiedlem rozpościerają sie duże niezagospodarowane trawniki łączki pastwiska, jest gdzie wyprowadzac swoje pupile i większość włascicieli psów własnie tam odbywa spacery. Zdarzało mi się też zwracac uwage innym włascicielom, że mi byłoby wstyd gdyby mój pies narobił na środku chodnika, nawet koła samochodu nie obsika bo by dostał plombe  Jednak dałam sobie spokój bo to nic nie pomoze tylko wyrobiłabym sobie opinie czepialskiej baby
Póki co... pozostaje nam patrzeć pod nogi
pozdrawiam
AV

Rozwiązanie jest bardzo proste jeżeli chodzi o bezpańskie psy,a mianowicie można przecież zrobić sporo mielonych!No w ten sposób pozbywamy się problemu w/w a i jest co smacznego zjeść.Ja już jadłem to mięsko i zachęcam do spróbowania.
   Jeżeli chodzi o psy z właścicielami hmm..na upartego też by się skręciło jakiegoś schaboszczaka z nich  zgodnie z zasadą - ONE PROBLEM NO PROBLEM!!!  HA

A na poważnie to myślę że ten problem rozwiązać mogą tylko ludzie którzy mają swoich pupilów.I jak bedą podchodzić do pewnych spraw związane z nimi.Raczej pozytywnego rozwiązania bym się szybko nie spodziewał.U mnie w mieście też jeszcze jak mieszkałem w centrym w małym bloku dziadek zawsze wdepnoł w owe psie zjawisko i były kłótnie i spory z sąsiadką aby posprzątała podwórko po swoim {debilnym} psie {Suka} {piszę o psie}:D.I nic nie dało rozwiązania ale jak dziadzia pogadał ze znajomym dzielnicowym to zaczeła sprzątać i sprząta podwórko po dziś dzien.Opowiesć z życia wzięta.