Niestety znów ta nagonka na tą biedną rybkę której zatrzymać nie można...
2 sposoby na karpia:
1-Sposób psychologiczny: podchodzimy do wanny, w której pływa beztrosko karp i znienacka pokazujemy mu kalendarz z zakreśloną czerwonym paskiem datą 24 grudnia............................ 99 % karpi umiera na zawał.
2-Sposób nieuczciwy: idąc do domu z karpiem udajemy, że niechcący siatka wpada nam pod nadjeżdżający autobus.
ps
A z kąt się wziął ten zwyczaj?
Było to tak...
Kiedyś gdy brakowało ryb ,ludzie którzy wcześniej dostali karpia trzymali go w wannie i czekał to tzw. "świąt" ....
Dziś jest inaczej , więc niema potrzeby kupowania żywego mięsa, poza tym nie ma też problemu z zabijaniem....A że niektórym się wydaje że martwy karp jest nie świeży, należy między bajki włożyć , bo to mit . Jednak jak widać tyle czasu minęło o niektóre niepraktyczne zwyczaje pozostały.
Karp to miłe wodne zwierzątko, więc zasługuje na humanitarne traktowanie i szybką śmierć
[ jak np świnka w rzeźni]. Większość głownie mniejszych sklepów ogranicza się do jakiegoś małego zbiornika wodnego nawpószczają tam na maksa karpi [ niekontrolowane przerybienie], i w efekcie karp się dusi po kilka , kilkanaście godzin a że jest rybą odporną i wytrzymałą to długo cierpi....
Na szczęście w większych marketach jest nieco lepiej, przynajmniej jeżeli chodzi o w/w humanitarne przechowywanie, gorzej z transportem....
Ja tam pozostanę zwolennikiem sprzedaży "martwego karpia".