Może dziwnie to zabrzmi ale kolejka była elementem informacyjnym (DT był raczej marnym źródłem informacji, słuchało się RWE - kto wie skróty rozszyfruje ) i "cementującym" rodzinę. Każdy jej "element" miał swoje godziny do odstania. Na tej fotce "brakuje mi" kolejki przed sklepem i walki w środku. Tekstów jakie się wtedy słyszało nie da się zapomnieć "...Proszę mnie przepuścić, nie widzi pani że z dzieckiem jestem." Maleństwo już całkiem sporych rozmiarów, ale mama trzyma na rękach (co do walki to teraz można podpatrzeć to w momęcie otwarcia Media lub innego marketu podczas promocji) Ciemno, zimno, osiemnasta, czwartek. Przy drzwiach do sklepu zawiązuję się komitet kolejkowy... Podobno jutro mają przywieźć słoninę, kaszankę, może nawet bedzie pasztetowa !!! Tu sklep wygląda jakby już było koło 12-stej. Wszystko sprzedane na pniu... Nie ma też wielkich arkuszy szarego lub brązowego papieru na których to kijkami lub pędzelkami "maczanymi" w słoikach z klejem z mąki, przytwierdzało się malutkie wycinki z tzw "Kartek".... A gdyby tak jeszcze usłyszeć miły głosik ".... C Z E G O ...!!! " to już był by zupełnie komplecik....
PS.
Sorry że tak haotycznie ale na szybkiego piszę... pozdrawiam