Nie za bardzo rozumiem, o co chodzi. Dlatego "po misiaczkowemu" zapytam słowami Poety
(Naprawdę polecam, choćby do poduszki. Nadal można kupić dobre wydanie!):
(linku do księgarni czy antykwiariatu internetowego nie podam, szukajcie sobie sami)
Wszędzie się znajdzie rozum, byle tylko szukać,
A nawet i jegomość, kiedy zacznie fukać,
I jejmość, gdy rozprawia,
I nasz ksiądz, gdy przymawia,
Mają go pod ostatkiem i pięknie, i wiele.
Jakoż się to wydało w Przewodnią Niedzielę.
Gadał ksiądz o Adamie
I o bramie,
I o wężu, i o Ewie,
I o jabłku, i o drzewie...
Po kazaniu do karczmy rzecz się wytoczyła.
Pan wójt, co to ma rozum i nauki siła:
"A wiecie, co ksiądz prawił? - rzekł całej gromadzie -
Oto u nas są sady, a drzewa są w sadzie,
A na drzewach są jabłka w wielkiej obfitości:
Adam - pan, Ewa - jejmość, a wąż - podstarości".
[Ignacy Krasicki - Alegoria (rok wydania: Oświecenie)]
Nie proszę o rozprawę maturalną na temat ...
Chciałbym tylko wiedzieć, co robili ludzie (w bajce) w kościele w trakcie kazania
skoro z kazania nikt niczego nie zrozumiał? A może po prostu kaznodzieja bełkotał
jakby był jakiś "wczorajszy"? A może inaczej: może pora zwyczajnie zacząć "dawać na tacę"
nie dlatego, że sąsiedzi i znajomi patrzą???
PS: Peterek! Mam nadzieję, że nie przesadziłem!?
misiaczek