Ogladalem kiedys reportaz o pewnym mormonie mieszkajacym na jakims odludziu w USA posiadajacym kilkanascie zon. Dwie z nich mnie zaskoczyly dosc mocno - facet wzial kobiete i jej corke - ciekawe sa stopnie pokrewienstwa - corka wydala na swiat dziecko i w zaleznosci od spojrzenia to on jest jego ojcem ... i dziadkiem
Totalna egzotyka byl dla mnie zorganizowany niczym w harmonogramie przyrost - dzieci rodzily sie grupami w danych okresach i kazdy z tych okresow mial odpowiednia litere (grupa A, B, C...) - fajnie to wygladalo jak facet prezentowal obwieszona prawie cala sciane z zdjeciami swoich pociech przyporzadkowujac je do konkretnych grup (i mial z niektorymi male problemy).
Tak jak juz wczesniej zostalo wspomniane, to kobiety dbaja o dom,dzieci opiekujac sie na zmiany, czesc z nich "wydatnie wspiera" meza przy pracy w roznoszeniu ulotek (on je tylko rozwozi i zabiera).
O pozostalych tesciach niewiele wiadomo - ponoc rzadko go odwiedzaja
A co do Arabow - u nich poligamia zostala ponoc dopuszczona ze wzgledu na to, ze wiekszosc meskiej populacji i tak ginela w wojnach. Ciekawe jak jest tam teraz, ale jakos Ciebie Adam nie widze w turbanie i z karabinem (lub mieczem) walczacego o honor swojej krwi
Pozdrawiam