BLADZIUTKA WERSJA "BLACKA" VS ROJEK

rocco napisał:
> Och nie popisal sie Rojek z Myslowic na Sopockim wystepie piosenka "Wondurful Life" mialczal gosc cos w stylu Doors jak bym slyszal nacpanego Morrisona 
ot, taka jego maniera wokalna. kiedyś ich za to lubiłem, ale ugrzęźli w tym i trwają w poczuciu bycia ponad całą polską niezależną muzyką - a to imho wielki błąd. stoją w miejscu i zaczyna to pod nimi niezbyt miło  śmierdzieć...
zaciekawiło mnie natomiast podejście babska, którego nie znoszę, czyli chilińskiej. podejście mocno nieudane, ale ważne, że kobita chciała. kto nie oglądał powienien wiedzieć, że najpierw dany klient wykonywał jakiegoś coverasa, a potem coś od siebie miał dać. no to miss chilińska zaczęła od własnej interpretacji "rhythm is a dancer" snapu i przeszła do "mr. vain" culture beat, co dałoby fantastyczny efekt, gdyby ta obrzydliwa rura trochę się postarała. dopiero ostatnie takty, gdy muzycy "nacisnęli" na gitary, a ona sama zaczęła mocno wywijać batem głosu poczułem, że mogło coś z tego wyjść. lubię udowadnianie światu, że muzyka jest jedna - że disco da się zagrać cieżkimi riffami, a hardcorowe ryki da się uczesać z przedziałkiem różowym grzebykiem elektroniki. głupio się przyznać, że oglądałem kiedyś "ciao darwin" na tvnie z motywem miotania się pomiędzy rockiem a disco - tam również podjęto ten temat z ciekawym skutkiem.

w obu wersjach sopotu, tej w wykonaniu tvp i z tvn, żał mi było Sistars. dwa tygodnie temu dziewczyny swój utwór grały przy po prostu katastrofalnie zorganizowanemu miksowi - nie było w ogóle słychac bassu, a bez tego ich "na dwa" straciło całego "vajba". za to w sopocie przy coverze padł jeden mikrofon i zostały dwa dla trojga. kiedyś pisałem, że jakoś nie mam kontaktu emocjonalnego z polską muzyką - zapomniałem o Sistars, bo to imho już tylko one potrafią rozbujać gnijącego wisielca rodzimego popu i... dead can dance