Czy trawicie amerykańską muzykę?

Odkad pamietam preferowalem muzyke europejska, a szczegolnie ta ktora byla popularna w Niemczech. Prawdopodobnie wynika to z podobnych wzorcow kulturowych ktore nasz narod ma z "odwiecznymi wrogami". Byc moze to wynikalo tez z tego ze Amerykanie sa pod silnym wplywem muzyki murzynskiej, ktora jest calkowicie obca moim zmyslom. Generalnie, procz Madonny (ktora w sumie jest Wloszka ;-) , nie widze jakiejs amerykanskiej gwiazdy ktora bym z przyjemnoscia sluchal. A jak jest u Was? Czy macie takiego wykonawce zza Duzej Wody ktory zawladnal Waszymi sercami?

Raczaj tylko slucham starej dobrej Metalliki ale tylko do czarnego albumu oraz zespolu Tool i to wsio.... muzyka amerykanska jest razcej malo wyrazista i malo ciekawa, amerykanie chyba lubią mdłe popowe piosenki, muze country, blus rockowe ballady i zawodzace panienki... w sumie nic ciekawego

Oczywiscie ze sluchalem Madonny czy Michaela Jacksona (bo kto ich nie sluchal) oraz jakies wybrane piosenki amerykanskie, poniewaz tego bylo pelno w radiu i TV. Natomiast tak "całościowo" to amerykanskiej muzyki nie lubilem i nie lubie. Glowne jej nurty to metalowa muzyka dla bialasów, muzynskie "wycie" dla czarnych oraz country dla amerykanskich wiesniakow. Zadnego z tych nurtow nie lubie. Oczywyscie zdarzaja sie wyjatki, jak chociazby grupa Starship czy Cool & The Gang, ale to tylko wyjatki i tez tylko wybrane piosenki.

Dziwne jest to, ze w Stanach praktycznie nie istnieje muzyka elektroniczna, syntezatorowa - ktora ja wlasnie preferuje ! Lubie zarowno typowa El-Music, jak New Romantic, Italo i Euro Disco, Elelektro/Synth POP i podobne.

Zdaje sie ze w Stanach BUM na muzyke disco mial miejsce w latach 70tych i wtedy powstalo troche fajnych kultowych piosenek. Ale jak ja zaczalem sluchac muzyki, to disco z USA juz wymarlo.

Znam tych wykonawcow, ale w USA w porownaniu z Europa to jest muzyka niszowa.
Takiej furory, jak w Europie Italo Disco nie zrobila. Jest marginesem na tle muzyki typowo amerykanskiej.

Ja mialem okazje zyc ponad pol roku w Stanach (San Francisco) i mozna powiedziec ze liznalem troche tamtejsze klimaty muzyczne. Otoz w radiach jakos nie bylo slychac "normalnej", europejskiej muzyki. Leciala sieczka ktora kojarzymy z MTV. Jednyna stacja ktora z sensem grala, miala rzeczywiscie zabojcze kawalki euro dance (to byl rok 97). Tyle ze po kilku dniach euforii zmuszony bylem zrezygnowac z jej sluchania, bo repertular opieral sie na kilkunastu w kolko walkowanych przeboikach Normala muzyke (tzn elektorniczna) to sluchali tylko :Chinczycy i Meksykanie... a takze geyowie... W San Francisco jest najwieksza dzielnica gayow na swiecie, i wlasnie tam , podczas wszelkich imprez ulicznych (typu Halloween) mozna uslyszec najwiecej elektorniki. Za mojej bytnosci rzadzilo tam ostre, aczkolwiek przyjemne dla mych uszu techno... Jednakze ta muzyka nijak nie byla ludziom znana z mediow, zainteresowanie nia to byl ruch oddolny, w sklepach baaardzo ciezko bylo dostac eurodance, techno, a italo - przez caly moj pobyt nie znalazlem ANI JEDNEJ PLYTY... Mimo ze bywalem w sklepach reklamujacych sie ze maja po 100 tys tytulow...no comments...

Bon Jovi, Michael Jackson, Quincy Jones, Kool & The Gang, Chic, Sister Sledge, Diana Ross, Donna Summer, Earth Wind & Fire, Giorgio Moroder, Fleetwood Mac, Susanne Vega, Electric Light Orchestra, Tom Petty, Pia Zadora, Bee Gees, Madonna, George Benson, Anita Ward, Patrick Cowley, Bobby Orlando, KC & The Sunshine Band, u.v.a.

Trzeba jeszcze rozróżnić czy mówimy o muzyce tworzenej przez muzyków z USA czy też o muzece która tam zdobyła popularność ale wcale nie musi z tamtąd pochodzić - mam gdzieś singiel Shannon - Let The Music Play gdzie na okładce jest notowanie Bilbordu z tym utworem na 1 miejscu

Ja tam lubię moby-iego.

Po tym,co napisali Matek i Rafalo niewiele można już dodać,bo panowie praktycznie wyczerpali temat.;-)
Jasne,że trawię-to naprawdę świetna muzyka,a przynajmniej była taka w latach 80-tych. Zawsze chętnie słuchałam i słucham do dziś takich wykonawców,jak: Pointer Sisters, Glen Frey, Hall&Oates, Starship, The Jacksons, Patti LaBelle,czy Bryan Adams. Hehe,w roku 1990 zupelnie zwariowałam na punkcie muzyki rockowej zza oceanu,głównie dzięki MTV i emitowanemu tam w niedzielną noc programu "Headbangers Ball",prowadzonego przez VJ Vanessę Warwick.Słuchało się wtedy takich zespołów,jak Guns'N'Roses, Motley Crue, Cinderella, Nelson, Warrant, Great White, Damn Yankees, Mr.Big, Giant, Slaughter,itd,itd.... To dopiero były czasy! ;-)

Zapomniałem o jednym ........ Mr. Mister !   "Broken wings" powala na kolana. To jest jeden z symboli lat 80. Bezbledne nagranie. To samo pozniejsze "Kyrie" - re-we-la-cja!!