Muzyczny offtopic

W muzyce jak i w sporcie ogolnie cienko pierdzimy )

a w czym jesteśmy dobrzy...? chyba tylko to że nasi skonstruowali niebieski laser!!! O TO JEST COŚ!

A ja mysle ze tutaj chodzi bardziej o promocje czyli o wylozenie duzych pieniedzy mowie o potecialnym inwestorze ktory by wylozyl te kilkanasie czy kilkadziesiat tysiaczkow euro , a nie o to ze w naszym kraju brakuje producentow ktorzy by potrafili zrobic dobry taneczny kawalek bo napewno co najmiej paru by sie znalazlo , poprostu brakuje w tym biznesie odważnych ludzi . Duze koncerny muzyczne w naszym kraju nie pisza sie na to bo i po co jesli w takich niemczech czy w krajach beneluksu wydaja takich piosenek na peczki zreszta one sa tutaj do zarabiana kasy a nie do jej wykladania na jakies niepewne inwestycje a naszych rodzimych malych firm poprostu nie stac na wylozenie takich sum na promocje jednego singla.
iItalofanatic sobie zażartowal ze nasza muza jest taka sama jak nasz sport i po czesci ma zupelna racje bo przecierz aby w sporcie byly jakies wyniki to potrzebny jest do tego caly sztab ludzi poczawszy od trenerow dietetykow...... skonczywszy na farmacełtach ktorzy co i rusz wymyslaja nowe srodki dopingujace ktore nie sa wykrywane przez zadne testy stosowane na mistrzostwach swiata czy olimpiadzie a na to trzeba miec tez troszke wiecej pieniedzy

Bardzo duzo w tym racji qiutrec co piszesz.. A ja sie w tym wypadku zastanawiam jak to sie stalo ze w tym roku przebojem lata zapowiada sie piosenka nieznanej RUMUNSKIEJ grupy...
Niedawno sie dokladnie nad tym samym co Lenin zastanawialem i uswiadomilem sobie ze Polacy nigdy nie mieli miedzynarodowego przeboju muzycznego. Tak samo  byle kraje demoludow. Choc tu akurat jest jeden, wielki wyjatek - wegierska Omega - dziewczyna o perlowych wlosach... A moze jednak byly takie przeboje tylko je przegapilem?

Kasy dziś już nie wykłada nikt, a zwłaszcza na produkt Polski, który z góry skazany jest na niepowodzenie na scenie międzynarodowej. Taki kraj i kuniec. Pamiętajcię, że de facto międzynarodowymi przebojami stają sie numery pochodzące z krajów, gdzie rynki muzyczne są mocno rozbudowane, wielopłaszczyznowe i takie, gdzie ludzie nie narzekają, że płyta jest za droga. Bo dany numer (hit światowy) musi najpierw chwycić na rynku lokalnym, wejść do pierwszej 10 czy 20 bestsellerów. A co u nas ma wchodzić na listę bestsellerów, skoro w Polsce nie ma rynku singli?????? A cały album wypromować jest jeszcze trudniej niż jeden przebój. Proszę nie mówić więc, że mamy niezdolnych muzyków, producentów itp. Bo mamy, tylko kraj jest popierdolony od tego co działo się do 1989 roku, a rynku singli nie odbudujemy prawdopodobnie już nigdy.

Teraz a' propos Dragostea Din Tei. Czy ktoś z was zauważył, że ten numer jest na listach przebojów w dwóch wykonaniach? Pewnie, że tak.
O-Zone dostało się na listy dzięki DJowi Gabry Ponte, który zrobił remiks i wydał pod nazwą Haiducii. Mimo, że oryginalne wykonanie to O-Zone, to dotarło to do szerszej Europy przez Włochy, dzięki Haiducii. Wielki hit we Włoszech a dopiero potem Europa. Włoską listę przebojów dance od lat okupują ci sami producenci, którzy na dodatek brzmią do siebie bardzo podobnie. Molella, Gigi D'Agostino, Gabry Ponte, Soundlovers, Prezioso czy Floorfilla to jeden kamienny krąg. Spod ich rąk wypływa masa hitów na rynek Włoski. Co lepsze przemyca się do Niemiec a potem w świat.
Tak samo było z Eiffel 65 i numerem "Blue", który we Włoszech był już przebojem, gdy BMG podpisało z Gabuttim umowę. Podobnie się miała kariera Gigiego D'Agostino i reszty. Gabry Ponte wypłynął na szerokie wody dzięki grupie Eiffel 65, ponieważ był producentem większości ich nagrań i to on był odpowiedzialny za ich brzmienie. Mimo, że we Włoszech był dobrze znany, w Europie usłyszeliśmy o nim dopiero przy okazji remiksów "Move Your Body", "Too Much Of Heaven" czy przeróbce tematu "Geordie". Mniej znani, ale tłuczący tak samo włoskie marsze producenci i wykonawcy to DJ Lhasa, DJ Ross, Mario Fargetta, Safeway przypominają do złudzenia brzmienie Gabry Ponte czy D'agostino.

Haiducii nie rózni się niczym od innych włoskich produkcji, poza unikatowym wokalem i językiem innym niż angielski Numer poprostu wpada w ucho, ale jednocześnie ma w sobie coś świerzego, czego jeszcze w muzyce nie było. Gabry Ponte miał niezłą intuicję, że zabrał się za ten kawałek. Ale gwarantuję wam, że O-Zone wyda jeszcze jednego singla, mozę 2, jest już zresztą album i na tym się skończy.
Eiffel 65 powrócił do rodzinnych Włoch, gdzie nadal jest popularny i wydaje kolejne single. Jest zbyt charakterystyczny, żeby nadal sie sprzedawał dobrze w Europie i znudził sie poprostu. Tak samo bedzie z O-Zone.