Prawnicy i przedstawiciele ZPAV może i myślą, że mają związane ręce, bo być może nie znają pewnych procedur albo mają zbyt mało czasu aby się problemowi przyjrzeć (dłuuugo będą walczyć z p2p).
Prawdą jest, że ściągający plik nie muszą się na razie niczego obawiać - procedura jest identyczna jak z serwerami ftp czy www - "było tam to z ciekawości wziąłem" - na to polskie prawo pozwala i są na to konkretne paragrafy.
W gorszej sytuacji jest osoba udostępniająca - umieszczenie linku czy tzw, hashcodu w ogólnodostępnych serwisach jest równoznaczne z złamaniem prawa (podchodzi pod rozpowszechnianie bez pozwolenia) - nieważne, że lezy plik na skrzynce - liczy się link lub udostępniona informacja. Co może antypirat zebrać:
1 - informacje o użytkowniku z forum - po okazania nakadu administratorowi być może i jego IP
2 - adres IP nadawcy listu, który wysłał go na konto (nieważne jak bardzo kamufluje te rzeczy program p2m)
3 - być może i logi połączeń do danego konta od providera poczty aby określić "straty".
4 - wymuszanie odpowiedzi "ok - wszystko działa" też może być liczone jako "strata" dla właściciela praw autorskich.
Odnośnie artykułu w Chip-ie - może to nie jest gwóźdź do trumny, ale na pewno taki rozgłos zaszkodzi samej idei p2m:
1 - jako katalizator do podjęcia walki z tego rodzaju wymianą danych przez organizacje walczące z piractwem - w końcu skoro pismaki pytają się ich o to zagadnienie to znaczy, że proceder jest popularny.
2 - zwiększona popularność programów odbije się na zwiększonym ruchu na skrzynkach pocztowych na co providerzy odpowiedzą różnego rodzaju mechanizmmi ucinającymi ten proceder: np. odpowiednio skonfigurowane antyspamy, dzienny limit ruchu, usuwanie skrzynek, które tuż po założeniu od razu są zapychane dużymi mailami, czy takie które mają zbyt duży ruch. Gdyby providerzy tego nie robili, pewnie dziś wielu użytkowników miałoby problem z odebraniem poczty.
Odnośnie E-Dek'a - od ponad roku nie tknąłem tego projektu - miałem kilka pomysłów na jego rozbudowę, ale z racji chaotycznego pisania kodu i potem jego rozbudowywania nowe zmiany sprowadzałyby się do napisania programu od nowa - chociażby dlatego, że platforma .NET nie spełnia nawet dziś założeń projektowych - dostępności aplikacji na niemal każdym komputerze z windowsami (do instalacji wymaga uprawnień administratora, co np. w kafejce może być conajmniej kłopotliwe). Ale z tego co widzę nawet reklamowana w artykule "konkurencja" też ma z tym problem