Rafalo napisał:
> a wraz z pozdrówkami kilka upominków dla tych, którzy "wolą nic nie mówić tylko siedzieć cicho i ściągać", oraz dla tych, którzy nie wiedzą co to hipokryzja
no taaaa, nie ma to jak dobre intro
ten co WNNMTSCIŚ oraz ten który NWCTH miałby parę słów do ojca prowadzącego.
> 1. C.C. Catch - The Decade Mix wersja 7 calowa
fju, kasia akustycznie - no, prawie że ale taka aranżacja na mój gust trochę słabo kryje jej wyblakły głosik. bohlen jasnowidz jednak dobrze i z czuciem ubrał ten jej szczebiot w ciężkie i tłuste "galoty" - od razu babka jaj dostała
> 2. Duet Avalanche i przepiękny utwór z ich drugiej płyty "When The Cowboys Come".
zapewne gdyby nie Ty to nie zwróciłbym na tę piosenkę uwagi. może w dyskografii avalanche to coś wybitnego, dla mnie - takie sobie.
> 3. Depeche Mode - Enjoy The Silence. Wersja harmonium
uwielbiam tę wersję - zresztą to właśnie wokal gore'a i jego widzenie muzyki najbardziej podobają mi się w tej grupie (choć trzeba przyznać, że gahan też ma ciekawy, wyrazisty głos).
> 4. Pet Shop Boys i wg mnie najlepsza z wydanych oficjalnie wersji maxi singlowych utworu "Opportunities".
nie potrafię się ich nasłuchać - psb to teraz najczęściej przebywająca w moich uszach muzyka. i coraz częściej przekonuję się, że to prawdzia potęga kompozytorska - sa naprawdę wielcy w tym co robią dla muzyki. ta wersja Opportunitiies również mnie kręci - jest rewelacyjnie zaaranżowana.
> 5. Coś dla fanów electro popu. Mało znany projekt Vince'a Clarke'a, tak tak, tego samego, który założył Depeche Mode, Yazoo i Erasure. Ale było tego więcej. Oto Hardware i utwór "Hey".
jakoś nie poważałem nigdy tego pana, ale gościu ma bez wątpienia wielki talent - dowodem na to jest chociażby własnie erasure, ale i m.in. to co tutaj przypomniałeś. w yazoo i erasure imho najsłabszym elementem byli wokaliści - nie wiem dlaczego on zawsze dobiera sobie takie miałkie głosy (wiem, że alison może się nadąć i zaśpiewać coś porządnie, ale jej głos jest mocno nosowy i brak mu kompletnie zadziorności), a marzy mi się dołączony do jakiegoś jego utworu silny, ostry głos.
> 6. Klasyk jazzu, acid jazzu i funku. W latach 80 mocno eksperymentujący z elektro funkiem i electro jazzem. Przed Wami standard muzyki klubowej USA i nie tylko, utwór "Rock It" w wykonaniu Herbiego Hancocka.
nawet nie ściągałem, bo znam bardzo dobrze. ta płyta była JEDYNYM winylem, jaki kiedykolwiek kupiłem. fakt, że kilka dni później , po próbach jej "odpalenia" na jakimś zdechlaku kumpla była już do wywalenia, ale do dzisiaj pamiętam wylewający się z głośników "Rock It" (coś jak krew pędząca korytarzami w "Lśnieniu" Kubricka ), który nawrócił mnie - ówczesnego fana raczej słodkich melodyjek - na Nowe Granie.
> 7. Coś dla fanów Modern Talking. Wersja demo utworu "You're My Heart You're My Soul.
ot, ciekawostka.
> 8. Coś z górnej półki italo disco. Duet Wish Key i jeden z moich ulubionych ich numerów "Make It Up".
trochę się trzeba nasłuchac tej piosenki nim się ją polubi. na początku wydała mi się zupełnie bezpłciowym tworem - szczególnie "bylejacy" wokaliści zniesmaczyli mi kontakt z tym utworem. po kilku odsłuchach piosenka nabiera jednak rumieńców, przy czym nadal nie powala mnie na kolana. zakłądając, że jej pierwszoligowość odnosi się tylko do ogródka: italo disco ....
> 9. Znów coś dla sympatyków muzyki elektronicznej, tym razem rodzimej. Marek Biliński.
cały czas wierzę, że kiedyś naprawdę polubię tego kompozytora, bo facet ma naprawdę rewelacyjnie poukładane swoje utwory. najbardziej cenię go za długą suitę na e/= mc^2, najtrudniej przychodzi mi polubić krótkie, żwawe i przebojowe kompozycje. to co pokazałeś jest pośrodku.
cóż, dzięki za taki zróżnicowany pakiecik i jak zawsze ciekawe historie - lubię poznawać muzykę w taki sposób bo to tylko ja lubię...