że niby: 2 godz., 55 min.?
Ale zapomniałeś jeszcze dodać, że w tym czasie wpada Józek z gazowni i razem z mamuśką wycjhodzą "coś załatwić" do malutkiego pokoju i wracają po 73 minutach zmordowani jak pierun. Pani bierze prysznic, a pan szuka czegoś w lodówie, co trwa 18minut, po czym żegnają się jakoś tak zawzięcie, ze w pośpiechu oparci o drzwi w przedpokoju osuwają sięna podłogę, ale pan już się opamietał i po 4 minutach wstał, poprawił pani rajtuzy, ztarł szminkę ze swojej bielizny, założył tupecik i wyszedł w stronę windy. Nasza bohaterka odprowadzała go wzrokiem aż zniknął w windzie. Przymnknąła drzwi od chacjendy i zamyśliła się wspominając wycieczkę z Joseppem do malutkiego pokoju. Trwało to około 5 minut gdy nagle ocknęła się usłyszawszy grzebane klucza w zamku. Tak to był on. Elegancki, wysportowany, podrzucający kluczyki od BeEmki v6, rok produkcji 2003, niebieski metalik z szerokimi laczami (kormoran 205) mężczyna, którego znala zaledwie od 12 lat. Jak mogła go nie znać?... To wszak jej ślubny. Stefan z podejżliwą miną zhrząknął po czym podciągnął nosem (tak soczyście spod serca) znakiem czego miał katarek. Nastąpiła chwila ciszy, któr przerwał nagły świst lecącej dłoni Stefana w kieunku wtarzy mamuśki. Nastąpił Crashpysk. Echo strzału przerwał kolejny świst stopy naszego bohatera, który jak już wspomniałem był wysportowany i niczym Bruce Lee postanowił wymierzyć swej małżonce, której bielizna wciąż jeszcze wisiała w malutkim pokoju, karę za taką obrazę łoża małżeńskiego i sromotną zdradę.To miał być "cios śmierci" zle coś poszło nie tak. Trzeba było ją dobić. Katowanie starej trwało około 12 minut, po czym Stefan z rozdartymi kostkami postanowił skończyć akt wymierzania kary przydeptując jej krtań. Nie dusił jej długo....nadepnął jej grdykę piętą buta i puścił jak tylko poczuł dywan pod piętą. Mamuśka przestała się ruszać.
"Może jej nadwyrężyłem rdzeń kręgowy tą Husquarną" - pomyślał Stefan gasząc silnik w spalinówce.
Krew kapała z łańcucha piły. Ciało Haliny leżało bezwładnie w nietypowym kształcie. Jedna ręka utkwiła w imadle, a drugiej nie było w okolicy. Może jakiś pies porwał po tym jak stefan nie trafiwszy siekierą w głowę dziabnął ją w plecy, a topór rykoszetem odciął rękę. Noga Haliny była wygięta w taki sposób jakby przed śmiercią chciała klęknąć tyle, ze kolano jej się zgięło w drugą stronę."Słabe te łękotki" westchnął Stefan przywracając na myśl chwile kiedy przypierdzielił Halinie łopatą w kolano, w chwilę po tym jak kazał jej oprzeć nogę o krzesło. "Nigdy mnie nie słuchasz" wrzasnął Stefan do martwej Haliny i z furią wymierzył kopniaka w leżącą Halinę. Chcąc podkreślić jak ważny jest zmysł słuchu kopniak został wymiezony z całym impetem w ucho denatki. Coś chrupnąło. Stopa Stefana utkwiła w uchu aż do kostki... Coś jęknęło. To Halina. Wciąż żyła, choć nasz morderca myślał, ze już nie.Pełen goracych wciąż uczuć Stefanek postanowił zakończyć jej żywot wylewając na nią olejek z frytek, które Halszka wstawiła na godziną przed przyjściem Jóżka z gazowni......
Niestety Halina nie miala dziś tak owocnego dnia jak codzień w kwestii prac domowych.
Pytanie" ILE CZASU POŚWIĘCIŁA HALINA NA PRACE DOMOWE"?
PS...Może ktoś napisze co się stało ze Stefanem?