Moja kadencja "samozwanczego admina" w akademickiej sieci komputerowej liczacej okolo 120 komputerow niedlugo sie konczy ... ale przez te ponad 3 lata zabawy poznalem co to znaczy codzienne uzeranie sie takiego goscia ... Najpierw zgadalismy sie z adminami pobliskiej kawiarenki inetowej i wykorzystywalismy radiowe lacze - oczywiscie wszystko sie sypalo dwa razy dziennie, trzeba bylo resetowac access pointy, czasem poprawiac antenki i lazic do kawiarenki zeby sprawdzic, co sie z routerem dzieje (a pozniej jeszcze dysk na nim padl) ... no i wtedy wszechobecna kazaa i chyba za plecami na nas i na tych z kawiarenki psioczyli ... wzglednie sie uspokoilo jak udalo sie podpiac akademik do uczelnianej sieci, ktora opiekuja sie non stop odpowiedni ludzie i tam sa odpowiednie urzadzenia a nie najtansze z mozliwych... Poniewaz siec dziala praktycznie z malymi przerwami (raz na miesiac cos sie moze wydarzyc) to nikt nie narzeka zbytnio- bo darowanemu koniu....), ale zdarzaja sie ciekawe przypadki:
Dzwoni gosciu - na poczatku wiazanka zarzutow, ze to nasza wina, ze internet mu nie dziala itd... ale koledze w sasiednim pokoju dziala ... wiec coz ... mialem troche czasu, poszedlem sprawdzic, co sie dzieje ... odpalam - rzeczywiscie nie ma ... sprawdzam ustawienia sieci ... i zonk - nie ma karty sieciowej - tu oczywiscie konsternacja ... ale nic - karze mu przyniesc srubokret, rozkrecam kompa ... oczywiscie wnetrze przypomina to z worka od odkurzacza, wyjmuje sieciowke, przecieram zlacze PCI, wkladam spowrotem ... odpalam ... i wszystko dziala ... Ciekaw jestem co byscie takiemu odpowiedzieli ???? Bylo tez kilkanascie podobnych przypadkow, ale chodzilo o wtyczke do sieciowki (jakas impreza byla i kabelek sie ulamal czy poluzowala wtyczka) ...
Kilkadziesiat przypadkow bylo zwiazanych z robactwem - nadrzedni admini blokuja wyjscie na swiat tym, ktorzy robia za duzy ruch pocztowy (podejrzewaja, ze ma jakiegos robaka) lub tez wykryja w listach przez niego wysylanych robactwo - no i jako ze ja bylem najblizej ... musialem chodzic prawie do kazdego i odwirusowywac maszyny ...
Nie wspominam o przypadkach, kiedy musialem wspolpracowac z adminami nadrzednymi odnosnie atakow z naszej podsieci na inne.
To tylko czesc zabaw jakimi sa raczeni ludzie z tej dzialki... i nie dziwie sie, ze czasem juz horror wdrazania tego wszystkiego sprawia, ze wiekszosc spraw uogolniaja i maja juz dosc ... niestety taki czlowiek powinien juz zmienic robote, bo w tej sie wypalil...
Ale wracajac do tematu: admina mozna powkurzac, ale zanim to zrobisz, przeczytaj dokladnie umowe, ktora podpisales - to jest wazne - byc moze pewne klauzule wyraznie niektore sprawy wyjasniaja - wtedy trzeba przyznac sie do bledu i zerwac i podpisac z innym dostawca... jesli jednak wynika z umowy, ze cos jest nieprzestrzegane ???? to moze maly donosik z kontrola ????
Z technicznego punktu widzenia - sztuka hackingu ma wiele pozycji - z pewnoscia cos ciekawego na ten temat znajdziesz w sieci, jednak jest jedna zasada - albo obierasz strategie, ze co nie jest zabronione - jest dozwolone (np. skoro sasiad uzywa kazaa, to Ty tez laduj ile wlezie), albo druga strategia - najzwyczajniejszy atak, ale do tego nie chce namawiac - bo sam nie chcialbym byc atakowany - czlowiek i tak ma w zyciu tyle problemow, wiec po co jeszcze jeden sobie sprawiac i przy okazji komus innemu ... jak siec nie dziala ... sprobuj wpasc do goscia z jakims szalabanem czy innym prowiantem i popros, zeby wpadl na chwile do Ciebie i pomogl Ci w konfiguracji ...
Pozdrawiam