Nie ma za co Kuleczko, to wszystko dla Was topowicze, delegacja spisała się na medal myślę
Emocje, tak były....tego faktycznie nie daje się opisać....Czekaliśmy na Mistrza od ok. 21.00, mieliśmy cynk , że być mozliwe spotka się z nami o 21.30.....niestety nie pojawił się, dopiero przed 23.00, ułapałam go na fotce w aucie, tak to był ON, wysiadł, ale niestety nie podszedł do ludzi, zabunkrował się w pomieszczeniu przygotowanym specjalnie dla niego(był to obciachowy barak z firmy TOI TOI he he)mieliśmy go cały czas na widoku, nie wchodziliśmy na plac koncertowy, bo disco polo przyprawiało nas o mdłości, jego występ był opóźniony o ponad godzinę, podobno Roberto był nieźle wkurzony na całą organizację. Pomyśleliśmy sobie, no to teraz juz nie mamy szans na spotkanko :(ale nie tracilismy nadzieji :)Nadszedł czas wystepu, zajęliśmy dopiero dogodne miejsca na stadionie i zaczęło się!!! <jupi>A Love Again, Radio, I'm Loosing You, Do You want Me......dalej nie pamiętam co było, na koniec słynne Goodbay :)Stałam blisko "Ojca" NetManiaka, szalelismy w rytm muzyki, robiąc fotki i kręcąc filmiki. Ciary chodziły nam po plecach <mdlenie>Koniec występu. Szybko spowrotem pod siatkę, staliśmy tam jak "pieski" czekające na kość ha ha, podszedł, radość, krzyczymy Robertooo, ale nie zwrócił na nas akurat uwagi, dał chyba tylko komus dwa autografy i ukrył się ponownie :(Zdążyłam zrobić kilka zdjęć zupełnie z bliska, mieliśmy go na wyciągnięcie ręki ale cóż....Czekamy dalej.....Jacyś ludzie wchodzili do niego na umówione spotkania...a my dalej nie zaspokojeni Było nam juz okropnie zimno brrr, miny smutne...AndYanek musiał już wracać z żonką do domku, cóż, a my zostaliśmy jeszcze. Netmaniak, ja, wolinz, wioletka i bodajże Artur Martini.Był plan jechania za nim do hotelu, ale jakimś cudem podszedł do nas osobisty ochroniaż Savage, który widział nas już od samego początku przy tym płocie he he, i pyta co my jeszcze chcemy....no jak to co? Spotkać się z Savage :)Zaczęliśmy nawijać, Net a potem ja, że jesteśmy fanami z radia TOP80, że były rozmowy w sprawie tego występu prowadzone, że czekamy tyle czasu, on pyta czy mamy omówione spotkanie- no nie...., czy mamy jakis dokument potwierdzjący, a NetManiak pokazuje koszulkę z napisem TOP80 ....(ale jazda)i niemożliwe stało się możliwym, zapytał ilu nas jest(5), skonsultował z Savage i poprosił do środka, trwało to kilka minut min <jupi>Emocje sięgały zenitu,Roberto bardzo ciepło nas przyjął, poznał oczywiście Ojca Załozyciela, który wygłosił w naszym imieniu przemówionko, rozmawiał o muzyce, ja też powiedziałam kilka słów, choc myślałąm że słowa nie powiem he he Zrobiliśmy sobie pamiatkowe zdjęcie, zdobyliśmy autografy. Na pożegnanie, podał nam wszystkim dłoń...uśmiechając sie szczerze, uffff ale uczucie i zadowoleni opuściliśmy Mistrza
Marzenie spełniło się i to było dla nas wszystkich najważniejsze. Szkoda nam tylko było, że nie było z nami topowego kolegi AndYanka, który dosłownie o 5 min się pospieszył z odjazdem, gdyż tez czekał dzielnie, całe szczęście autografy zdobył wcześniej, podając przez pewną osobę płyty do podpisu, więc w części był zaspokojony ha ha
Uczciliśmy to wszystko toastem nad jeziorkiem pod naszym słynnym "grzybkiem", który też był nieczynny z powodu Mstrzostw Europy w kajakarstwie.....ale ochroniarz był bardzo sympatyczny i w drodze wyjątku, mówiąc, że widać że "normalni z nas ludzie"( no nie wiem czy to prawda-maniacy, w dodatku italo) he he i wpuścił nas na trochę w celu zrobienia fotek, nawet nam je zrobił Odlot był totalny. Po tym wszystkim nastąpił czas pożegnania i powrotu do domku. Uff to tyle, historia niezmyślona z koncertu Savage Długo wszyscy jeszcze nie mogliśmy opaść z emocji, ale dzis już jestem w stanie cosik Wam kochani topowicze opisać.mam nadzieję,że was to zadowoliło, co?
Pozdrawiam