śmierć disco polo - artykuł w Wyborczej

Ja tam za diskopolo płakac nie będę

hip hop tez padnie jestem o to spokojny z tymze on ma wiecej szczescia niz DP bo jego sie sukcesywnie lansuje w stacjach radiowym ale wszystko przemija zostana i przetrwaja sprawdzone przeboje z przed lat do ktorych zawsze wracamy z przyjemnoscia ................. bo w koncu co najczesciej i najchetniej jest odkurzane i przypominane hiciory z lat 80 tych

A ja lubie "Virginia" zespolu Model MT (ciekawe co znaczy to MT, bo mnie sie kojarzy z Modern Talking, hehe:). Nie jest to takie typowe wioskowe diskopolo i pewnie dlatego mi sie podoba.

...niezły artykuł, bardzo obiektywny jak na polskie warunki....Szkoda tylko, że autor przekręca nazwy - "Ponderoza" zamiast "Panderoza", "Bo do tanga trzeba dwojga" zamiast "Takie tango" itp. :-)
P.S. Zastanawia mnie ta wszechobecna nagonka na Budkę Suflera...Fakt, ostatnio nie tworzą nic dobrego, ale taki Perfect wydaje mi się jeszcze bardziej żałosny...
Co do hiphop(olo) - strzał w 10-kę! :-)

Mi też ten artykuł sie bardzo podoba. No i elegancko piętnuje hip hop oraz jego publikę. W końcu taka ilość fanów nie wzięła się tylko z samych blokowisk hehehehe

Ale ja jak zwykle znajdę jakąś zadrę i odrazu ją muszę napiętnować.
Widać, że autor artykułu opiera się mocno na swoich własnych spostrzeżeniach a przytoczone fakty nieco mijają się z prawdą albo jego wiedza wyssana jest z palca. Jak pisać o muzyce to trzeba najpierw o niej poczytać.
A chodzi mi głównie o Bee Gees. Bo generalnie to ja nie przypominam sobie żeby cokolwiek spotkało tę grupę w 1980 roku, hehehehehe. Ani kapela nie przestała istnieć ani zaprzestałą koncertować. To był czas, kiedy rzeczywiście takie funkowe-boogie zostało wyparte przez syntezatorowe aranżacje. Jednak przez pare lat braciszkowie dobrze radzili sobie oddzielnie. Wielkim hitem był singiel Robina Gibba - Juliet w 1983 roku. W 1984 roku Barry Gibb wydał przebojowego singla Shine Shine. W sumie najwieksze sukcesy do 1987 roku odnosił Robin. Nowy album rok po roku, kolejne hitowe single jak Secret Agent w 1984 roku albo Like A Fool w 1985. Bee Gees wydali album w 1981 roku a potem dopiero w 1987 ale mam nadzieje, ze kazdy pamieta singla YOU WIN AGAIN, ktory przeciez hitem byl nad hity.
Z jednym sie zgodze... że Bee Gees po 1979 roku juz nigdy nie nagrali numeru w stylu Fever Night

Bardzo dobry artykuł. Ciekawe jest to zdanie : Nie ma sensu płakać na jego pogrzebie. Od początku nurt ten miał charakter desperacko imitatorski, o czym świadczyła choćby już sama nazwa, nieudolnie nawiązująca do "italo disco".
A co do Bee Gees to fakt jest taki że oni juz nigdy nioe nagraja żadnej piosenki i raczej juz zadnego koncertu nie zagraja z powodu śmierci ich brata.\\
A co do hip hop to jest w nim podział na 2 częsci ,a komercyjna i to mniej komercyjną, z tym że ta druga powoli tez zaczyna umierać.

No no - jestem pod wrazeniem - bardzo dobry artykul! A szczegolnie ten fragment mi sie spodobal - cyt.: "Od początku nurt ten miał charakter desperacko imitatorski, o czym świadczyła choćby już sama nazwa, nieudolnie nawiązująca do "italo disco". " Czyli ze jednak to italo disco to wcale nie byl taki obciach! )

No to winszuje gustów muzycznych bomba sprawa, toy boys, bingo, model mt...
dorzućcie jeszcze mister dex i akcent i będzie git

Akurat moim i nie tylko moim zdanien produkcje zarówno te wczesne jak i późniejsze w wykonaniu Aldony Dąbrowskiej dość mocno rysowały kontrast do reszty muzyki wydawanej przez Omega Music (bo ta wlasnie wytwornia miala ja pod swoimi skrzydlami). Ale niestety przynaleznosc do Omega Music i czasy zrobily swoje:
1. Grane to bylo tylko w disco relax
2. Kupic mozna to bylo tylko na straganie z uwagi na kanaly dystrybucyjne firmy Omega
3. No i z tego powodu pietnowane.

Jednak wprawny sluchacz odrozni polski dance od brzmienia mr dex czy toy boys. Dlatego panie Martinez mnie nie podpuszczaj ) hehehehehehehe hahahaha

Możesz się śmiać z tego do woli,mnie to i tak nie zraża.Nie będę się zamykał na coś co mi się podoba tylko dlatego,że ktoś z tego szydzi.
Pewnie nawet nie wiesz o jakim utworze ja mówię,bo akurat ten kawałek z dance'm niewiele ma wspólnego,nie słychać tam nawet syntezatora .
.....zresztą nie ma co na ten temat polemizować,bo jak powiedział kiedyś pewien mędrzec opinie są jak dziury w tyłku,kazdy ma swoją ;-)....


Rafalo napisał(a):

> Jednak wprawny sluchacz odrozni polski dance od brzmienia mr dex czy toy boys. Dlatego panie Martinez mnie nie podpuszczaj ) hehehehehehehe hahahaha