Piątkowy ranek, gdańskie lotnisko imienia sławnego prezydenta. Ląduje opóźniony samolot z Kopenhagi. Pojawiają się artyści, witani przez fanów. Już nie ma odwrotu - czas Gali Italo Disco się zaczął. Wieczorem będziemy świadkami wielkiego wydarzenia - powtórki tego, co działo się prawie dwadzieścia lat wcześniej. O 15:00 próba generalna. Z wielkich głośników płyną znajome melodie, na scenie - twarze z okładek płyt.
Sopot, Opera Leśna, godzina 20:00 Ostatni widzowie zajmują swoje miejsca, reszta rozgląda się dookoła niecierpliwie oczekując otwarcia GALI. Wreszcie blask reflektorów - publiczność cichnie. Na scenie pojawia się Marek Sierocki. Wita wszystkich zgromadzonych i w kilku słowach wspomina pamiętne czasy italo, po czym zapowiada pierwszą gwiazdę wieczoru.
Jest nim KEN LASZLO. Niepozorny człowieczek z siwą bródką przedstawił swoje trzy największe przeboje w długich wersjach - Don't Cry , Tonight i Hey Hey Guy. Ten ostatni rozpoczął wyliczaniem 12345678... - Takie hity nie mogły pozostać bez echa.
Pierwsi odważni widzowie wspomogli Gianniego Coraini śpiewem i klaskaniem.
Pojawia się P. LION (Pier Paolo Pelandi). Nastrój zmienił się błyskawicznie. Piosenkarz uspokoił publiczność rozpoczynając balladami A Song For You oraz Dream, by następnie zaśpiewać swój niezapomniany hit - Happy Children.
Występ ALBERTO "STYLOO" poderwał całą publiczność z ławek.Miss You, Calling Planet Earth, Lucky Guy, Pretty Face wyśpiewane zostały przy niesamowitym tańcu. Artysta wił sie po scenie, skakał i biegał. Przenikliwe spojrzenie i skórzany ubiór dopełniały całość.
Prowadzący zapowiada kolejną gwiazdę: FRED VENTURA . Do dziś w branży, robi remiksy między innymi dla Stinga. Jest wieloletnim przyjacielem Marka. Spotkali sie nie raz w Polsce i we Włoszech. Fred wystąpił przed laty (1989) w katowickim Spodku, a dziś na sopockiej Gali wyśpiewał The Years, It's My Time (tu głos Freda sie rozjechał - bo monitor zawiódł i W OGOLE nie słyszał muzyki - musiał śpiewać w ciemno), Heartbeat oraz Imagine. Publiczność domagała się bisu, skandując: Freddy !! Freddy !!!! No i Fred wrócił na scenę. Zanucił acapella krótki fragmencik, powiedział w naszym ojczystym języku, że nas kocha i dziękuje oraz ... zabrał kurtkę, którą zostawił na keyboardzie :))
ALBERT ONE rozpoczął utworem Turbo Diesel. Był mile zaskoczony reakcjami ludzi z widowni. Poprosił operatorów, by światła skierowali nie na niego, ale na publiczność. Po tym zaprezentował Lady O, Secrets, For Your Love i Sing A Song.
Kolejny wykonawca, Mino Siciliano czyli DEL FARO, występował już w Operze 19 lat wcześniej. Sala pękała wtedy w szwach. Podczas Gali zaprezentował Bandiera La Playa Del Sol , Baby Baby oraz wiązankę włoskich przebojów.
Marek zapowiada: "przed wami duet SCOTCH" i wchodzi na scenę Vince Lancini ... solo :-P Wykaszlał Disco Band, Take Me Up i Mirage. Za kulisami narzekał, iż miał trudności z wyborem repertuaru. Zwykle występuje godzinę a tu czasu było znacznie mniej. Vince jest dziś muzykiem rockowym, a jego nieobecny partner z duetu - jazzmanem.
Ostatnia gwiazda wieczoru, RYAN PARIS uraczył nas piosenkami Fall In Love, I Want to Love You Once Again, Dolce Vita, a na zakończenie swojego występu zaskoczył wszystkich składanką italo-hitów ( zawierała między innymi Around My Dreams, How Old Are You)
Wszyscy artyści wraz z Marcello D'Azzuro wychodzą na scenę. I myślicie, że to juz koniec ? Ależ skąd ! Punkt kulminacyjny i ... największa niespodzianka imprezy - wspólny występ wszystkich gwiazd! Odśpiewano wiązankę złożoną z najbardziej klasycznych hitów italo: Happy Children, Tarzan Boy i I like Chopin. Publiczność szalała do ostatnich chwil. Jednakże, mimo wielu wysiłków nie udało sie namówić żadnego artysty do bisów. Za to niezwykłym plusem całego przedstawienia był fakt, iż występy były z półplaybacku i mogliśmy posłuchać wykonawców NA ŻYWO.
Jednak to ciągle nie koniec wrażeń piątkowej nocy.
Część uczestników Gali trafiła na zorganizowaną przez top80.pl imprezę w klubie - SOPI. Kontynuowaliśmy tam szaloną zabawę aż do świtu i nie obyło się bez niespodzianek. Nasz lokal zaszczycili swą obecnością prawie wszyscy wykonawcy. Ich wejście wywołało ogólne poruszenie (pozytywne oczywiście). Był czas na autografy i zdjęcia, na rozmowę, a nawet potańczenie ze swoim idolem. Lokal pękał w szwach. Parkiet przez całą imprezę zapełniony był osobami tańczącymi przy dźwiękach italo. Prym wiedli Marcello i Styloo ;-)
Tak jak Gala Italo, tak też afterparty w klubie SOPI były bardzo udane. Pozostały nam cudowne wspomnienia i ...tysiące fotek.
Redakcja top80.pl pragnie złożyć podziękowania wszystkim, którzy mieli swój wkład w przygotowanie i prowadzenie Gali, jak i pokoncertowej imprezy.